1.
Początek tygodnia. Stałam już na sali lustrzanej.
Długie czarne legginsy , jasny podkoszulek i baletki.. Ręce opierałam na swoich
biodrach. Ludzie się powoli zbierali. Rozciągałam stopy na przemian. Dzisiaj
była moja kolej prowadzenia zajęć porannych z wybranego stylu. Przyda się im trochę
delikatnej pracy z ciałem. Westchnęłam głośno. Podeszłam do barierki
baleciarskiej i położyłam nogę. Powolnymi ruchami łapałam stopę dłońmi by
przytulić się do swojej nogi , po chwili druga. Ręce. Kręcenie nadgarstkami.
Wymachy w tył i przód. Wiedziałam ,że muszę być trochę rozciągnięta by nic
sobie nie zrobić. Spojrzałam na grupkę ludzi , którzy robili podobne ćwiczenia.
Obracałam głową w różne strony czując jak moja szyja przyjemnie strzyka.
Policzyłam całą grupę. Tak , wszyscy są.
-Słuchajcie !- krzyknęłam by wszyscy mogli mnie usłyszeć i się wyciszyć. Gdzie nie gdzie było słychać jeszcze szepty. Rozejrzałam się po sali z powagą w oczach. Ucichli , czyżby się wystraszyli. Prawdopodobnie. Chyba jako jedna z nielicznych dbałam bardzo o dyscyplinę ,która przynosiła efekty w pracy. Każdy się skupiał na swoim zajęciu. Wszyscy na mnie patrzyli pytająco.
-Po pierwsze, na jasną cholerę ja się ściągam z łóżka wcześnie by być na czas specjalnie dla was?! Dzisiaj wam daruję ,ale następnym razem punkt 9 jesteście tu przebrani i gotowi do pracy. Zrozumiano?- powiedziałam głośno aż echo mojego głosu pobijało do moich uszu. Nigdy nie umiałabym się tak wydrzeć na kogoś ,ale taniec jest dla mnie rzeczą najważniejszą. Jestem raczej cicha ,ale uśmiechnięta. Oni też byli zaskoczeni ,bo chyba nie widzieli mnie.
-Tak jest ! - krzyknęli chórem , uśmiechnęłam się. Trochę czułam się głupio ,ale trudno.
-Po drugie, dzisiaj bawimy się Jazz'em. Pobawimy się ciałem , naszą plastycznością. Po współgracie z podłogą , która musi stać się waszą "drugą połową". Może komuś z was się spodoba , bo nie tylko hip-hopem żyjemy- oznajmiłam ze spokojem i uśmiechem na ustach. Energia ze mnie wypływała chciałam każdemu choć trochę jej dać. Chciałam chociaż by ją poczuli. Pokazałam ruch dłońmi by wstali. Podeszłam do radia i włączyłam jak na nasze podkłady wolną , spokojną muzykę. Przymknęłam powieki i zaczęłam się poruszać delikatnie w rytm piosenki , lecz po chwili się opamiętałam i dokończyłam wcześniejsze rozciąganie na podłodze. Do moich myśli dostał się Ryan , mam się dzisiaj się z nim spotkać po zajęciach ,ale powiem ,że się źle czuję albo lepiej odwołam to. Ostatnim razem bolało chyba zbyt bardzo ,ale może ja przesadziłam. Zaczęłam nabierać powietrza ,które ciężko jakoś wychodziło z moich ust.
-Dobra wstajemy i zaczynamy od barierki , która jest ważna by wam dobrze wychodziło...-Pamiętacie jak mieliśmy balet? To jest tylko dla was przypomnienie robaczki- pokiwali wszyscy głowami. Postawiłam barierkę bardziej na środku by każdy mógł mnie widzieć. Upewniłam się o swojej stabilności.
-No to zaczynamy od Plié - ustawiłam się bokiem do sprzętu. Nogi ustawiłam w prostą linię i zaczęłam potem uginać nogi.
-Pamiętajcie ,że ręce idą w górę- , które po chwili uniosła powtarzając czynność z nogami. Po dwóch godzinach oblana potem wycierałam swoje ciało granatowym małym ręcznikiem. Wielki łyk wody mineralnej ugasił moje pragnienie , po chwili już nie było prawie całej butelki. Szybki prysznic i ubrałam się w swoje powycierane dżinsy , sweter w paski i skórzane trampki. Pożegnałam się z każdym przytuleniem.
-Do zobaczenia , zgadamy się- pomachałam do nich. Gdy wychodziłam z sali zobaczyłam pięciu chłopaków , nigdy nich tu nie widziałam. Byli nawet przystojni ,ale mnie oni nie obchodzili. Wyciągnęłam telefon ze swojej torby. Trzy nieodebranych połączeń , pięć sms'ów od Ryana. Zobaczyłam go , stał przy schodach z piękną różą. Przełknęłam ślinę. Spojrzał na mnie skruszony. Zeszłam po schodach przykrywając ramiona swoją skórzaną kurtką. Chciałam go wyminąć ,ale złapał mnie za dłoń.
-Przepraszam
-Powoli to słowo zaczyna znikać z mojego słownika używalności- wyszeptałam odwracając wzrok. Złapał mnie za podbródek. Nie wiem co mogłam odczytać w jego wręcz czarnych oczu. Złość? Smutek? Jedynie co może być to nic przyjemnego.
-Ja żałuję…
-Spieszę się na uczelnię , Ty jedź na swoje zajęcia – wyszarpnęłam swoją dłoń i odeszłam , bojąc się. Boją co się stanie. Pchnęłam szklane drzwi przygryzając nerwowo wargę.
-Przyjadę po Ciebie- usłyszałam za sobą. Ciche westchnięcie i poszłam w stronę swojej uczelni. Piękny średniowieczny budynek do którego zawsze chętnie przychodzę.
-Słuchajcie !- krzyknęłam by wszyscy mogli mnie usłyszeć i się wyciszyć. Gdzie nie gdzie było słychać jeszcze szepty. Rozejrzałam się po sali z powagą w oczach. Ucichli , czyżby się wystraszyli. Prawdopodobnie. Chyba jako jedna z nielicznych dbałam bardzo o dyscyplinę ,która przynosiła efekty w pracy. Każdy się skupiał na swoim zajęciu. Wszyscy na mnie patrzyli pytająco.
-Po pierwsze, na jasną cholerę ja się ściągam z łóżka wcześnie by być na czas specjalnie dla was?! Dzisiaj wam daruję ,ale następnym razem punkt 9 jesteście tu przebrani i gotowi do pracy. Zrozumiano?- powiedziałam głośno aż echo mojego głosu pobijało do moich uszu. Nigdy nie umiałabym się tak wydrzeć na kogoś ,ale taniec jest dla mnie rzeczą najważniejszą. Jestem raczej cicha ,ale uśmiechnięta. Oni też byli zaskoczeni ,bo chyba nie widzieli mnie.
-Tak jest ! - krzyknęli chórem , uśmiechnęłam się. Trochę czułam się głupio ,ale trudno.
-Po drugie, dzisiaj bawimy się Jazz'em. Pobawimy się ciałem , naszą plastycznością. Po współgracie z podłogą , która musi stać się waszą "drugą połową". Może komuś z was się spodoba , bo nie tylko hip-hopem żyjemy- oznajmiłam ze spokojem i uśmiechem na ustach. Energia ze mnie wypływała chciałam każdemu choć trochę jej dać. Chciałam chociaż by ją poczuli. Pokazałam ruch dłońmi by wstali. Podeszłam do radia i włączyłam jak na nasze podkłady wolną , spokojną muzykę. Przymknęłam powieki i zaczęłam się poruszać delikatnie w rytm piosenki , lecz po chwili się opamiętałam i dokończyłam wcześniejsze rozciąganie na podłodze. Do moich myśli dostał się Ryan , mam się dzisiaj się z nim spotkać po zajęciach ,ale powiem ,że się źle czuję albo lepiej odwołam to. Ostatnim razem bolało chyba zbyt bardzo ,ale może ja przesadziłam. Zaczęłam nabierać powietrza ,które ciężko jakoś wychodziło z moich ust.
-Dobra wstajemy i zaczynamy od barierki , która jest ważna by wam dobrze wychodziło...-Pamiętacie jak mieliśmy balet? To jest tylko dla was przypomnienie robaczki- pokiwali wszyscy głowami. Postawiłam barierkę bardziej na środku by każdy mógł mnie widzieć. Upewniłam się o swojej stabilności.
-No to zaczynamy od Plié - ustawiłam się bokiem do sprzętu. Nogi ustawiłam w prostą linię i zaczęłam potem uginać nogi.
-Pamiętajcie ,że ręce idą w górę- , które po chwili uniosła powtarzając czynność z nogami. Po dwóch godzinach oblana potem wycierałam swoje ciało granatowym małym ręcznikiem. Wielki łyk wody mineralnej ugasił moje pragnienie , po chwili już nie było prawie całej butelki. Szybki prysznic i ubrałam się w swoje powycierane dżinsy , sweter w paski i skórzane trampki. Pożegnałam się z każdym przytuleniem.
-Do zobaczenia , zgadamy się- pomachałam do nich. Gdy wychodziłam z sali zobaczyłam pięciu chłopaków , nigdy nich tu nie widziałam. Byli nawet przystojni ,ale mnie oni nie obchodzili. Wyciągnęłam telefon ze swojej torby. Trzy nieodebranych połączeń , pięć sms'ów od Ryana. Zobaczyłam go , stał przy schodach z piękną różą. Przełknęłam ślinę. Spojrzał na mnie skruszony. Zeszłam po schodach przykrywając ramiona swoją skórzaną kurtką. Chciałam go wyminąć ,ale złapał mnie za dłoń.
-Przepraszam
-Powoli to słowo zaczyna znikać z mojego słownika używalności- wyszeptałam odwracając wzrok. Złapał mnie za podbródek. Nie wiem co mogłam odczytać w jego wręcz czarnych oczu. Złość? Smutek? Jedynie co może być to nic przyjemnego.
-Ja żałuję…
-Spieszę się na uczelnię , Ty jedź na swoje zajęcia – wyszarpnęłam swoją dłoń i odeszłam , bojąc się. Boją co się stanie. Pchnęłam szklane drzwi przygryzając nerwowo wargę.
-Przyjadę po Ciebie- usłyszałam za sobą. Ciche westchnięcie i poszłam w stronę swojej uczelni. Piękny średniowieczny budynek do którego zawsze chętnie przychodzę.
Puk. Puk. Puk. Bębniłam palcami o
stół w rytm uderzających o parapet kropli deszczu. Ostatnio pogoda często
płatała nam psikusy i zsyłała przelotne opady deszczu, ale czego innego
spodziewać się po Londynie? Można było tylko mieć nadzieję, że szybko
przejdzie. Za oknem była szaruga, co wprowadzało w wyjątkowo przytłaczający
nastrój. Ja jednak usilnie próbowałam dostrzec przez okno przebłyski słońca.
Mogłoby się, więc wydawać, że nie słucham mojego wykładowcy.
Już drugą godzinę siedziałam na
wykładach z historii sztuki, które musiałam przyznać nie należały do moich ulubionych. Jednak
dzisiejszy był całkowicie pasjonujący, więc mimo, że sprawiałam pozory
niedbałości chłonęłam każde słowo z ust mojego wykładowcy i dokładnie je
analizowałam. Dzisiejszy wykład poświęcony ojcu impresjonizmu Monet’owi był
podstawą i nie dopuszczalne było go nie znać.
Nagle poczułam na sobie czyjś wzrok. Oderwana od dogłębnej analizy
„Katedry w Rouen” obróciłam się szybko i
posłałam pogardliwe spojrzenie siedzącemu kilka ławek dalej chłopakowi, który
uśmiechał się do mnie bezczelnie. Przewróciłam oczami i powróciłam do obrazu.
Niestety cała moja resztka skupienia gdzieś odleciała i znów zostałam z brudnymi
myślami zaśmiecającymi mój już i tak pełny śmieci umysł.
Czemu oni wszyscy mnie tak bardzo
nie lubili? Ponieważ byłam inna? To żaden argument. Każdy jest inny. Nie ma
dwóch takich samych osobników. Więc czemu ja? Zapewne przez to, że byłam za bardzo,
jak dla nich egzaltowana. Dziwna i całkiem nie pasująca do mojej profesji, do
kierunku moich studiów. I niezaprzeczalnie też zawdzięczałam to mojej
wredności, ale „jak Bóg Kubie, tak Kuba Bogu”.
Wykład się skończył. Podniosłam
się ze swojego stałego miejsca na uboczu i wyminęłam kilka osób, których i tak
nie znałam mimo, że byli ze mną w grupie. Tak, więc moje grono rówieśnicze
składało się tylko z osób, które albo mnie nie lubią, albo jak ich nie znam.
Czyż to nie cudownie?
Poczułam mocne pchnięcie w plecy.
Zatoczyłam się lekko i wpadłam na ścianę. Roztarłam bolący łokieć, który nie
uniknął kontaktu ze ścianą i odwróciłam się z szybkością kobry.
- Nikt ci jeszcze nigdy nie
przywalił?!- wykrzyczałam stając twarzą w twarz z Mattem Parkerem, posyłającym
mi zwykle nieprzyjazne spojrzenia i pobłażliwe uśmieszki.
- Nie, ale tobie owszem. Ta
ściana!- powiedział Parker i zaczął się śmiać, jakby to był najlepszy dowcip na
świecie. Stojąca za nim jego dziewczyna, długonoga blondynka, której imię mnie
naprawdę nie obchodziło zaczęła chichotać z elokwencji swojego przygłupiego
chłopaka.
- Idiota! – krzyknęłam podwijając
rękawy. Mogłam się z nim bić, owszem, ale co by to dało? Jeszcze więcej
upokorzenia. Obróciłam się i poszłam w swoją stronę. Sam widok tego chłopaka
przyprawiał mnie o mdłości.
- Wredna dziwka!- usłyszałam za
sobą. Nie chciałam się już wracać. Wiedziałam, że nie wygram. Byłam
jednocześnie wściekła, rozgoryczona i smutna, ale nie mogłam sobie pozwolić na
płacz, czy choćby jedną niewinną łzę. Musiałam być twarda. Każda oznaka mojej
słabości miała być wykorzystana przeciwko mnie. A ja się nie poddawałam.
Nienawidziłam ich wszystkich, i nie tylko ich. Nienawidziłam ludzi i nie mogłam
pokazać siebie. To by mnie zabiło.
Wyciągnęłam z torby zeszyt formatu
A4. Czekały mnie zajęcia praktyczne ze szkiców, które po prostu uwielbiałam.
Nikt nigdy nie rozumiał jak ja, taka wybuchowa i nerwowa dziewczyna może
rysować tak delikatne obrazy, ale oni mnie przecież nie znali. To był jedyny
przedmiot, oprócz malarstwa farbami olejnymi,
na którym mogłam pokazać prawdziwą siebie i choć na chwilę opuścić swoje
więzienie.
Zanim jednak zajęcia szkicu to
czekało mnie spotkanie z moją ukochaną siostrą. Z moim odbiciem, które mnie
bardzo wspierało i jako jedyne wiedziało co mi w duszy gra, choć tak nie do końca. Maddy miała własne problemy
i nie chciałam jej jeszcze obciążać moimi. Jednakże to moja siostra była moja
jedyna i najbliższą mi osobą. Wykluczając oczywiście naszych rodziców
mieszkających od dwóch lat w mieście miłości – Paryżu.
- Jak było na zajęciach?-
zapytałam stojącej na dziedzińcu mojej idealnej kopi. Nasunęłam na głowę kaptur
i wyszłam by przywitać się z moją siostrą. Przytuliłam ją i spojrzałam w jej
niebieskie oczy, w których widać było ogromny ciężar i lęk.
- W porządku. – odpowiedziała i
spojrzała na mnie podejrzliwie. Czytała moją duszę jak chciała. – Ale u ciebie
chyba nie. Annabeth, co się dzieje?
- Daj spokój. Było jak zwykle. –
odpowiedziałam. .. Przechyliła lekko głowę. Widziałam, że wie, co to znaczy jak
zwykle, ale już się nie odezwała. Zapewne czekała mnie długa pogadanka w domu,
która miała się skończyć jak zwykle moimi zapewnieniami, że to moje życie, i że
nic strasznego się nie dzieje. Czemu miałam ją zadręczać moimi osobistymi
problemami? Miała wystarczająco własnych.
- Wracasz dzisiaj ze mną?-
zapytałam poprawiając rękawy mojej wiosennej kurtki.
- Ryan po mnie przyjeżdża. –
odpowiedziała. Westchnęłam. Znów to samo. Maddy dobrze wiedziała, że nie
cierpię jej chłopaka. Był tyranem i sadystą, nie rozumiałam jak moja siostra, taka mądra dziewczyna mogła
z nim jeszcze być. Wiele razy jej powtarzałam, że to nie ma sensu, żeby się z
nim rozstała, ale ona chyba tylko udawała, że mnie słucha, bo cały czas z nim
była, a mi już skończyły się nowe argumenty.
- Wiesz co o tym myślę.- powiedziałam
krzywiąc się. Tym razem to Maddy głośno westchnęła.
- Wiem. – odpowiedziała, ale
wydawało mi się, że bardziej z grzeczności. Na pewno nie mówiła szczerze, gdyby
wiedziała, to mogłaby coś z tą wiedzą zrobić. – Pogadamy o tym w domu?
Skinęłam głową. A miałam inne
wyjście. Nie. Dobrze wiedziała, że w gruncie rzeczy nie wrócimy do tej sprawy.
Jak zwykle. Niektóre rzeczy jest dobrze przemilczeć, szkoda tylko, że muszę
milczeć w tej sprawie. Chciałam jak najlepiej dla swojej siostry, pewnie tak
jak ona dla mnie, ale w tym przypadku nie miałam żadnej mocy. Mogłam jej
znaleźć chłopaka, ale nie chciałam się aż tak mieszać w jej sprawy sercowe.
Przeszkadzał mi w tym mój własny argument. To było jej życie.
***
Tak i oto pierwszy rozdział.. Nic szczególnego, ale możecie się zapoznać z postaciami. Poznać ich myślenie, ideały, poglądy, które będziemy cały czas rozwijać.Jak to się potoczy? Do czego to wszytko prowadzi? Ja wiem,a wy możecie się domyślać. Mam nadzieję, że się podobało. ; )
Dziękuję, za tak duża jak na pierwszy rozdział liczbę komentarzy. : ) Czy tym razem będzie więcej? To od was zależy.! Trzymam kciuki!
Pozdrawiam.!
Hoodie_
Jestem zdumiona ,że aż tyle dostałyśmy komentarzy. Nie mogę się doczekać kiedy was pierwszy raz zaskoczyć. Mam nadzieję ,że kolejne odsłony przypadną wam do gustu. Będziemy dodawały odcinki raz w tygodniu. Pozdrawiam ; ** Edith
Jestem zdumiona ,że aż tyle dostałyśmy komentarzy. Nie mogę się doczekać kiedy was pierwszy raz zaskoczyć. Mam nadzieję ,że kolejne odsłony przypadną wam do gustu. Będziemy dodawały odcinki raz w tygodniu. Pozdrawiam ; ** Edith
Ciekawie się zapowiada. Czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńZaczyna się ciekawie. Czekam na rozwój akcji i na zaskoczenia .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Aneta =]
Bardzo fajnie , że jest tyle opisane o tańcu <3 Wogóle rozdział świetny :)
OdpowiedzUsuńJa także się zgadzam że zaczyna się bardzo ciekawie i że to świetny rozdział:)
OdpowiedzUsuńahh jest już pierwszy rozdział , nie mogłam się doczekać ! :)
OdpowiedzUsuńzapowiada się bardzo fajnie .
jeja zapowiada sie swetnie :)
OdpowiedzUsuńzostaje obserwatorem i czekam na wiecej :)
+ wielki plus za opis tańca <3
zapraszam do komentowania u mnie nowego 19 rozdziału :)
http://galaxy-strawberry.blogspot.com/
Ciesze sie ze poznalam bohaterke. Teraz czekam na rozwój akcji ;)
OdpowiedzUsuńPoznałam bohaterki z czego się na prawdę ciszę.;)Ciekawy pomysł z bliźniaczkami,jeszcze takiego nie widziałam.Czekam na to co będzie dalej,na to jak potoczą się ich losy ;)Zapowiada się interesująco.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! ;)
Natalia Xxx
taki zwykła a taki ciekawy! świtny rodział baaaardzo dobrze opisujący obie bohaterki! :) zajebisty - jednym słowme. ;d haha. dobra. to może nie bede sie rozpisywać bo umiem (aż za bardzo) i napisze tylko, ze mi sie naprawdę podobało i, że czekam na więcej. ♥
OdpowiedzUsuńpozdrawiam.
caroots. ♥
Świetne! :)
OdpowiedzUsuńZwykły rozdział, ale niezwykle fajny, barwny.
Bardzo mi się podobało.
PS: zapraszam do siebie: literacka-n.blogspot.com
Lubię to! i zapraszam do mnie: http://tell-me-a-lie-lara.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń